OPOWIEŚĆ III

Ciemny czas cyklu

Yoanna Symbiosis

Na półkuli północnej mamy obecnie późną jesień. Czas ciemności, nie tylko w cyklu rocznym ale również w sytuacji społeczno politycznej. Nie o niej będę się tu jednak opowiadać. 

 

A opowiem wam o kalendarzu, który narysowałam jakiś czas temu. Niech przypomina o cykliczności. O czasie na aktywność i na odpoczynek. O czasie na rozwój i działanie i o czasie w którym dochodzą do głosu cienie i podświadomość. Że czas mroku jest czasem transformacji i po nim zawsze w końcu przychodzi nowe życie.

"Taniec sił życiodajnych z siłami zatrzymania"

Może być też traktowany jako kalendarz, bo opowiada historię transformacji w ciągu roku. Długo mi zajęło stworzenie tej grafiki. Najpierw chciałam ją narysować na podstawie dawnych wierzeń i świąt słowiańskich. Są one jednak tak niewyraźne, ich wersji jest tak wiele, że trudno było mi z nich złożyć całościowy obraz, który mogłabym narysować czy nawet w pełni zrozumieć. Postanowiłam więc zostawić szkielet tych elementów które głęboko poczułam i uzupełniać szczegóły na podstawie własnej intuicji i obserwacji. 

To, co tu mamy to drzewo, możesz je traktować jako kosmiczne drzewo życia,

axis mundi, jeśli chcesz. Jak każde drzewo łączy światy – podziemia z kosmosem i naszym przyziemnym, ludzkim światem. Nie będzie tym razem dokładności naukowej, bo chciałam na tym drzewie zilustrować procesy. Zaczynając z lewej strony od marca – równonocy – na nagich gałęziach pojawiają się liście, potem pąki, i kwiaty. Wracają ptaki, które odleciały na zimę, które rezydują w tej części roku i w koronach drzew – są łącznikami między ziemią a kosmosem. Według dawnych wierzeń na czubku drzewa kosmicznego siedział Kur, który strzegł połączenia z galaktyką albo światem bogów. Czas maksymalnego rozkwitu energii życia to przesilenie letnie, najdłuższy dzień w roku, tutaj na samym czubku, w osi pionowej.

Po zapyleniu kwiatów pojawiają się owoce,

te z kolei, tak jak liście w końcu opadają, i zasilą glebę substancjami odżywczymi. Po równonocy wrześniowej wchodzimy w podziemie, w to, co ciemne, wymagające innego postrzegania niż w okresie wiosenno-letnim. W mitologii słowiańskiej ten czas był przez niektórych nazywany Czasem Przodków (w odróżnieniu od Czasu Bogów), bądź też czasem Marzanny (w odróżnieniu do czasu Dziewanny). Tu się zaczyna ruch do środka, do wewnątrz – zwierzęta zakopują się, szykują się do hibernacji, wiele roślin zrzuca liście bądź zwija się do środka. To nie jest czas na dawanie, ale skoncentrowanie energii do wewnątrz i hibernację.

Gdybym robiła tę ilustrację 10 lat temu, pewnie dół ilustracji – okres od połowy listopada do lutego byłby całkiem biały, zaśnieżony.. dziś jednak nie jest to prawdą. Zmiany klimatyczne wpływają na wszystko, również na symbolikę i wierzenia. Postanowiłam się więc skoncentrować na ciemności, która jest obecna w tym czasie, i tworzy również pewnego rodzaju kosmos, w którym w tym czasie musimy się odnaleźć. Czas przesilenia zimowego to czas najciemniejszy, czas maksymalnego zatrzymania, czas śnienia i spotkania z cieniem. Jest tu też dużo przestrzeni na rzeczy dziwne wyłaniające się z mroku, nie dające się tak łatwo wyjaśnić. 

 

W procesie przemiany uczestniczy też woda – życiodajna, ale też nieraz niebezpieczna, również przechodząca swoją transformację w ciągu roku. I tutaj wielkie zmiany serwują zmiany klimatyczne. W dawnych wierzeniach czas zimy zwany był też „czasem zatrzymania wód”. Zdecydowałam się je narysować mimo, że i to teraz bardzo rzadko się dzieje, jednak symbolizuje ono proces zatrzymania sił życiowych. Czaszka jest głową tego wodnego węża, który przechodzi transformacje. Ona pojawia się w kulminacji tego czasu, najciemniejszego dnia w roku, dniu przesilenia.

Podziemie i korzenie drzewa to miejsce gdzie panują gady, a według wierzeń słowiańskich bram do zaświatów w podziemiach strzegł Żmij, zwany też czasem potworem chaosu. Po tym najciemniejszym czasie następuje powolne przebudzenie, ruch wynurzania się ostrożnie na zewnątrz by wybadać warunki. Gdy te znowu będą sprzyjające wreszcie można znowu kierować swoją energię do coraz jaśniejszego i bardziej przyjaznego świata zewnętrznego.. I to wszystko po to aby cały proces mógł się powtórzyć na nowo…

 

Narysowałam tę historię z intencją przypominania sobie o tych miejscach i procesach, które rozgrywają się na zewnątrz, ale też wewnątrz. Wierzę też, że jest takie miejsce, gdzieś w środku, gdzie można te jakości życia i zatrzymania spotykać i być ich częścią ze spokojem i by móc działać z mądrością. Znalezienie tego miejsca jest czymś, czego życzę sobie, i wam również, jeśli jest to czymś, czego i wy poszukujecie.

kliknij na grafikę aby zobaczyć ją w pełnym rozmiarze

Słowa i obrazy: Yoanna Symbiosis.
Więcej opowieści Yoanny znajdziecie na blogu: https://yoannasymbiosis.wixsite.com/blog