Drzewo matka
Nadzieja, ogromna jodła, którą czule i z dumą nazywamy “Drzewem matką” jest jednym z największych i najbardziej znanych drzew na terenie Niewidzialnego Turnickiego. Wielkim powodem do radości było ustanowienie jej pomnikiem przyrody uchwałą Rady Miejskiej w Ustrzykach Dolnych z dnia 28.02.2023. Podziękowania za to należą się Fundacji Dziedzictwo Przyrodnicze oraz Burmistrzowi Ustrzyk Dolnych Bartoszowi Romowiczowi. Mimo negatywnej opinii Nadleśnictwa Bircza projekt nie został porzucony. Tu dla wyjaśnienia: administracyjnie projektowany Turnicki należy do trzech gmin, w tym gminy Ustrzyki Dolne; to gminy są organem dla ustanowienia pomników przyrody. Natomiast całość lasów Turnickiego jest zarządzana przez jednostkę Lasów Państwowych: Nadleśnictwo Bircza.
Starania o objęcie Nadziei ochroną w postaci pomnika przyrody zaczęły się, gdy Fundacja Dziedzictwo Przyrodnicze zgłosiła i złożyła wnioski do gmin o objęcie ponad 6 tysięcy drzew statusem pomnika przyrody na terenie projektowanego Turnickiego. Taki był bowiem zdumiewający wynik przeprowadzonej przez Fundację w latach 2016-2017 inwentaryzacji: ponad 6500 drzew o wymiarach pomnikowych na obszarze Turnickiego. Najwięcej oznaczono jodeł pospolitych, na drugim miejscu znalazł się buk zwyczajny. Ponieważ od tego czasu kryteria obwodu poszczególnych drzew zostały obniżone, szacuje się, że dziś takich drzew skatalogowano by ponad 10 tys.
Opowiedzenie historii tego gigantycznego drzewa było pierwszym rozdziałem zapoczątkowanej w styczniu 2022 r. obywatelskiej gry w Niewidzialny Turnicki Park Narodowy. Społeczność zebrana wokół Turnickiego w internetowym głosowaniu zdecydowała, że właśnie “Nadzieją” będziemy tytułować arłamowską jodłę.
Nadzieja imponuje wysokością: to ponad 40 metrów. W pierśnicy ma natomiast średnicę ponad 440 cm. Takie drzewa odgrywają kluczową rolę w życiu całego lasu – więcej o nich dowiesz się z opowieści dedykowanej trzeciemu punktowi Gry, Dolinie Kolosów.
Nadzieja została uwieczniona w książce “Hajstry – krajobraz bocznych dróg” Adama Robińskiego. Oddajmy głos autorowi:
“Nieopodal Arłamowa – tego współczesnego – rośnie potężna jodła. To w linii prostej tylko sto osiemdziesiąt metrów od drogi, ale pokonanie ich zajmuje parę minut. Trzeba wejść w las, przebić się przez leszczyny, zejść na dno jaru, a potem wspiąć się na przeciwległe zbocze. Po drodze skakać przez wykroty i przegniłe gałęzie buków. Wreszcie widać potężny pień o obwodzie czterech i pół metra. Żeby go objąć, potrzeba co najmniej trzech osób. Jodła rosła tu w czasach przedrozbiorowych i zanim Stany Zjednoczone ogłosiły swoją niepodległość. Nie ma szans, by uchwycić ją jednym spojrzeniem. Do jodły przytulił się wianuszek mniejszych drzew. Trudno nie szukać rodzicielskich skojarzeń. Bez wsparcia systemu korzeniowego matki nie miałyby szans na wzrost w jej cieniu. Podobno stare drzewo wysiewa dziesięć tysięcy nasion na jeden metr kwadratowy. Z tego mrowia szansę na długie życie ma tylko jedno. Wystrzeli w górę szybciej od rodzeństwa, ocieni je i załata powstałą w koronach dziurę. Ale nim to się stanie, przy odrobinie szczęścia może minąć i sto lat. Nie trzeba znać języka entów, by przyjąć tę najtańszą lekcję pokory”.